Idries Shah
Jego ojcem był afgański pisarz i dyplomata Iqbal Ali Shah, pochodzący ze znanej rodziny haszemickiej, której korzenie sięgają czasów proroka Mahometa, matką zaś Szkotka Elisabeth Louise MacKenzie. Oboje poznali się w Edynburgu i po ślubie zamieszkali w Afganistanie, na wzgórzach Paqmanu, gdzie znajdowały się dobra rodzinne Shaha.
Idries Shah, zgodnie z suficką tradycją indywidualnego rozwoju, miał w dzieciństwie prywatnych nauczycieli zarówno w Europie, jak i na Wschodzie. Przez krótki czas studiował w Oksfordzie i w późniejszym czasie zawsze go bawiło, że uniwersytet ten, podobnie jak wiele innych na całym świecie, włączył jego książki do swojego kanonu lektur. W młodości często towarzyszył ojcu w jego misjach dyplomatycznych po Europie i Azji, co pozwoliło mu lepiej poznać obie kultury. W roku 1955 osiadł w Anglii. W 1958 poślubił Cynthię (Kaszfi) Kabradżi, z którą miał syna i dwie córki. Niewątpliwie fakt, że jego rodzice pochodzili z dwóch odrębnych, tak różnych od siebie kultur, pozwolił mu w przyszłości tak skutecznie przybliżać myśl Wschodu światu zachodniemu i być między nimi swoistym pomostem. O tym zaś, jak dobrze rozumiał świat islamu, niech świadczy fakt, że w jednej ze swoich pierwszych książek Destination Mecca [1957] przewidział islamski fundamentalizm ostatnich lat.
Shah, dzieląc się z ludźmi swoją wiedzą o sufizmie, kontynuował rodzinną tradycję: jego przodkiem był słynny dziewiętnastowieczny wojownik i nauczyciel Dżan Feshan Khan. Shahowi udało się dostosować metodę i środek przekazu do grona odbiorców, czyli do zachodniego czytelnika. Zaczął pisać książki po angielsku w taki sposób, by były ciekawe, zrozumiałe i wartościowe dla nieobeznanych z sufizmem Europejczyków.
Pierwsza książka Shaha na temat sufizmu, czyli mistycyzmu muzułmańskiego, nosiła tytuł The Sufis i ukazała się w roku 1964 ze wstępem Roberta Gravesa, z którym autor się przyjaźnił i spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Potem napisał m.in. The Way of the Sufi [1968] i Neglected Aspects of the Sufi Study [1977].
W sumie wydał ponad 30 książek i 100 monografii na temat różnych aspektów sufizmu. Jego dzieła tłumaczono na kilkanaście języków. Zgodnie z tradycją suficką uważał życie za służbę. Do jego przyjaciół i współpracowników należeli wojskowi, uczeni, artyści, pisarze, myśliciele i biznesmeni, często ludzie wielkich osiągnięć i sławni, ale także wielu ludzi nieznanych i skromnych. We wszystkim, co robił, dawał świadectwo zasad sufickich. Był przekonany, że wykształcenie i wielkie osiągnięcia mogą iść w parze z upodobaniem do życia towarzyskiego i zabawy. Shah był np. niezrównanym gawędziarzem i doskonałym kucharzem. Ludzie, którzy choć raz mieli szczęście otrzymać zaproszenie na jedno z jego słynnych przyjęć, byli gotowi przybyć na kolejne z drugiego krańca świata. Można go było często spotkać, nawet w ostatnich miesiącach życia, jak buszował po straganach na targach staroci w poszukiwaniu rzadkich i cennych przedmiotów ze Wschodu i Zachodu. Godna zapamiętania była jego ogromna wiedza, łagodność, cierpliwość, hojność, ciepło i błyskotliwy humor. Ta ostatnia cecha przejawiała się m.in. w znakomitym naśladowaniu różnych akcentów, co wywoływało konwulsje śmiechu u najpoważniejszych nawet osób. Tysiące ludzi, którzy byli jego uczniami i przyjaciółmi, i inni, którzy spotkali go choćby na krótko, byli pod jego urokiem. Potrafił wpadać we wściekłość w obliczu zawiści i głupoty, ale zwykle był bezpośredni, otwarty i przyjazny. Ludzie, którzy się z nim zetknęli, byli pod wrażeniem rozległości jego wiedzy. Potrafił odszyfrować starożytne egipskie pieśni, których nikt nie słyszał od ponad 3500 lat. Pewien fizyk-wynalazca wspominał, że Shah pomógł mu w badaniach, które zaowocowały pionierskim patentem dotyczącym jonizacji powietrza. Jeden z wiodących architektów brytyjskich opowiada, że rady Shaha w zupełnie nieoczekiwany sposób pokierowały jego karierą, gdyż zaczął tworzyć projekty inne jakościowo.
Shah często w rozmowie posługiwał się aluzjami i sugestiami. Sprawiało to wrażenie, jakby rzucał piłkę i patrzył, kto ją złapie. Wiedza i działalność Shaha dotyczyła tylu różnych dziedzin i specjalizacji, że przyjaciele, a czasem nawet rodzina, nie zawsze zdawali sobie sprawę, czym on się właściwie zajmuje.
Był pierwszym tak płodnym, oryginalnym i samodzielnym popularyzatorem myśli sufickiej w świecie anglojęzycznym. Właściwie to dzięki jego pracom sufizmem zainteresowały się szersze kręgi czytelników, nie tylko orientaliści. Zresztą między podejściem tych orientalistów, a zręcznością, z jaką operował naukami sufickimi Shah, zachodzi istotna różnica. Shah, sam będąc adeptem sufizmu, widział w nim wymiary dotąd na Zachodzie niedostrzegane, dysponował wglądem. W wydaniu orientalistów mamy do czynienia z tekstami z przeszłości, które odnoszą się do kultury odległej w czasie i w przestrzeni. Natomiast dla Shaha sufizm jest jak najbardziej żywy i aktualny. Dla nich w sufizmie dominuje wymiar metafizyczny, mistyczny i abstrakcyjny, dla niego zaś sufizm to także zespół bardzo konkretnych i praktycznych nauk z dziedziny psychologii. Dla nich nie ma wielkiego odniesienia do współczesnej kultury Zachodu, dla niego natomiast – no właśnie… I tu chyba kryje się największa zasługa i tajemnica sukcesu Idriesa Shaha. Dowiódł on, że sufizm pojmowany jako wiedza o psychice człowieka nie tylko jest interesujący, ale istotny i użyteczny dla kultury zachodniej, że może wnieść w nasz świat coś bardzo cennego.
Publikacja jego książek zbiegła się oczywiście w czasie ze zwrotem ku Wschodowi, jaki zaczął się pod koniec lat 60. wraz z ruchem hippisów i zainteresowaniem szeroko pojętą metafizyką i mistyką. Ale z drugiej strony książka The Sufis była jednym z nielicznych wiarygodnych i sensownych głosów przebijających się przez bełkotliwy mistycyzm lat 60. Mimo że nie ma tam wzmianki o szkole ani o oferowaniu nauki, popularność samego Shaha wzrosła do tego stopnia, że dla wielu czytelników stał się guru, mistrzem, którego pragnęli spotkać i u którego chcieli się uczyć. Shah jednak zachowywał bardzo krytyczny i pełen dystansu stosunek do tego typu tendencji, do szacunku graniczącego ze ślepym kultem, jakim darzyli go niedoszli uczniowie. Często przytaczał maksymę suficką: „Nie patrz na moją twarz, weź to, co mam w ręku”, i na licznych spotkaniach mawiał, że wśród zadawanych mu pytań nie ma ani jednego, na które nie odpowiedziałby już w swoich książkach. Sufi mówią bowiem: „Jesteśmy oszczędni, by nie rzec skąpi w naszym postępowaniu. Wszystko, co mówimy i robimy, ma różne funkcje i odnosi różne skutki”.
W 1970 roku założył własne anglojęzyczne wydawnictwo Octagon Press, w którym wydawał książki o interesującej go tematyce. Do pewnego stopnia można powiedzieć, że to wydawnictwo rodzinne, gdyż ukazywały się w nim tytuły nie tylko samego Shaha, ale i jego najbliższych krewnych. Ponadto w Octagon Press ukazały się przekłady oryginalnych dzieł mistycznych perskich mistrzów m.in. Mahmuda Szabestariego, Dżalaloddina Rumiego.
Pasja życiowa powiodła Shaha jeszcze dalej. W wieku 41 lat założył Institut of Cultural Research – charytatywny komitet do spraw międzykulturowych i interdyscyplinarnych studiów poświęconych podstawowym wierzeniom ludzi, tradycjom duchowym i strukturze systemu wierzeń. Sam przez wiele lat koordynował jego działalność jako dyrektor do spraw badań.
Pracował jako zarządca Royal Human Society i Royal Hospital and Home for Incurables, był jednym z członków założycieli Klubu Rzymskiego.
Jego działalność na Zachodzie nigdy jednak nie przyćmiła kontaktów ze Wschodem. Po sowieckiej inwazji na Afganistan w 1979 roku stworzył Afghan Relief, organizację stawiającą sobie za cel niesienie pomocy medycznej i humanitarnej afgańskim uchodźcom. Zgodnie z maksymą: „Istota działania sufiego polega na tym, by dawać raczej niż chcieć być obdarowanym, i by samemu służyć, niż czekać na usługi innych”, nie cofnął się nawet przed wielokrotnym odwiedzeniem okupowanego Afganistanu, oczywiście potajemnie. Pracował tam w obozach dla uchodźców.
Ale te podróże służyły jeszcze czemuś innemu. Shah pragnął uchronić jak najwięcej z tradycji intelektualnej Afganistanu.
Jego powieść Kara Kush, wydana w 1986 roku, oparta była na faktach; zawierała wiedzę o męstwie narodu afgańskiego traktowanego z takim okrucieństwem. Nazwał ją mojżeszowym koszem, w którym próbował zachować dla potomnych coś z kultury swojego narodu. Przy straszliwych zniszczeniach materialnych i duchowych, jakie dotknęły dziś Afganistan, książka jeszcze nabiera wartości. To jedna z nielicznych powieści Shaha i w charakterystyczny dla niego sposób napisana jest dowcipnie, oryginalnie i z wielką odwagą.
Wiosną 1987 roku Idries Shah miał dwa zawały serca. Lekarze rokowali mu zaledwie kilka miesięcy życia. Ale przez następne dziewięć lat – między napadami słabości i bólu, chorobami i częstymi pobytami w szpitalu – Shah stworzył kolejne książki i pracował z właściwym sobie oddaniem, rzetelnością, humorem i optymizmem. Nadal nauczał i doradzał zmniejszonemu już wówczas gronu przyjaciół, kierował swoimi przedsięwzięciami i przygotowywał swoich następców.